czwartek, 23 sierpnia 2012

Rozdział 17

     -A Ty znowu jesz? - spojrzałam się na Niall'a.
Blondyn spojrzał się na mnie wzrokiem mówiącym ,,uraziłaś mnie i moje jedzenie''
-Nie żeby coś - podniosłam ręce w geście obronnym.

-Na a mysle - powiedział z pełnymi ustami na co się zaśmiałam.
     Podeszłam do sofy i usiadłam między Harry'm, a Zayn'em oczywiście. Zaczęliśmy oglądać jakąś denną komedię. Po chwili rozdzwonił się telefon Malik'a. Spojrzałam na niego z miną typu WTF?! On jedynie wzruszył ramionami i odszedł kawałek aby odebrać. Usłyszałam tylko urywki rozmowy, czyli coś w tym stylu : ,,aha'' ,,no okej'' ,,jasne, za piętnaście minut w parku koło ulicy**''. 
     Dalej nie miałam ochoty słuchać, ale nie za bardzo mi się to spodobało. Za chwilę, czyli po skończonej rozmowie Mulat do nas wrócił.
-Wychodzę. Mój stary przyjaciel jest w Londynie i muszę się z nim spotkać - oznajmił, pocałował mnie w policzek i wyszedł.
-Nie podoba mi się to - spojrzałam na chłopaków gdy drzwi trzasnęły.
-Szczerze? To mnie tez nie - powiedział Niall przeczesując czuprynę.
-Ehh.. Idę się przejść, ale spoko nie będę go śledzić - zaśmiałam się.
     Wyszłam z domu, trzaskając drzwiami i chyba zrobiłam to za mocno.
-Drzwi z futryny wypadną jak tak trzaskać będziesz skarbie - usłyszałam głos Harrego.
Zaśmiałam się pod nosem i ruszyłam przed siebie. Szłam rozmyślając jaki to kolega mógł chcieć się spotkać z Malik'iem. Przecież wszystkich znam,  chłopaki tym bardziej. Więc by powiedział nie? Dobra koniec myślenia. Podniosłam głowę aby zobaczyć ulicę przy której byłam. Ku mojemu zdziwieniu byłam tu gdzie Zayn. Nie zrobiłam tego specjalnie, obiecuję. Jednak jeżeli już tu byłam. 
     Skierowałam się w stronę parku, który był oddalony o jakieś dwie minuty drogi. Weszłam i już na początku nie potrafiłam postawić kroku. Zabiję! A co zobaczyłam? Mianowicie mój chłopak stał koło jakieś blondynki w miniówce, szpilkach i toną tapety. Jakby tylko stał i rozmawiał to jasne nic takiego. W tym sęk, że dziewczyna trzymała rękę na jego torsie i zaczęła się powoli zbliżać do jego twarzy. Chciałam się odwrócić, ale stałam jak słup soli. Ich usta się złączyły. Nie płakałam. Postanowiłam tam podejść. 
-Może przedstawisz mnie swojemu koledze? - zrobiłam nacisk na ostatnie słowo.
Chłopak natychmiastowo odwrócił głowę w moją stronę, odpychając panienkę.
-Ola, to nie tak jak myślisz! - Chciał do mnie podejść.
-Daruj sobie - uderzyłam go w twarz - Zostań z tą panną, a mnie więcej już nie zobaczysz, obiecuję - wytarłam pierwsze łzy. - A i jeszcze jedno, tak dla pewności to koniec! - warknęłam głosem wypranym z emocji. 

     Zdjęłam swoje koturny i szybko, cała zapłakana pobiegłam do domu chłopaków. Na szczęście nie zastałam ich w domu. Znalazłam tylko kartkę na drzwiach, że poszli do kina. 
     Wyjęłam swój klucz, otworzyłam drzwi i wbiegłam do domu. Skierowałam się do swojego pokoju i wyciągnęłam walizkę spod łóżka. Nie patrząc nawet co wrzucam zapakowałam rzeczy i parę zdjęć z chłopakami. Zdążyłam nawet napisać im list. Brzmiał on mniej więcej tak.
Kochami chłopcy!
Nie martwcie się o mnie. Poradzę sobie świetnie.
Powód dla którego uciekłam? Zapytajcie się Zayn'a.
Bardzo dziękuje wam za okazaną pomoc i wsparcie. 
Byliście na prawdę kochani.
Nigdy was nie zapomnę, mam nadzieję, że wy mnie też nie.
Błagam, nie szukajcie mnie.
Opiekujcie się sobą na wzajem. 
PS I jak banalnie by to nie brzmiało : Kocham Cię Zayn i was chłopaki też.
Żegnajcie na zawsze! Pa :*


     Szybko wytarłam oczy i zanim ktokolwiek przyszedł wyszłam z domu, zostawiając kartkę i klucze w kuchni na blacie. Tylko gdzie ja się teraz podzieję? Coś znajdę, zatrudnię się gdzieś i wykupie małe mieszkanko, ale na pewno nie wrócę do Polski. 
     Ustałam przed dużym słupem i znalazłam ogłoszenie o pracę, a niżej, że ktoś szuka współlokatorki. Ucieszyłam się i najpierw zerwałam oba ogłoszenia, a potem skierowałam się do miejsca pracy. Był to mały bar na przedmieściach. Bardzo mi to pasowało, bo z tego co wyczytałam domek jest gdzieś nie daleko. 
     Weszłam do środka, przedstawiłam się i zaczęłam rozmawiać z szefem. Powiedział, że jestem pierwszą kandydatką i, że mimo to mnie przyjmie. Bardzo się ucieszyłam. Teraz już tylko mieszkanie.
     Zapukałam do drzwi po znalezieniu dokładnego adresu.
-Cześć - powiedziałam gdy otworzyła mi blond włosa dziewczyna na oko w moim wieku.
-Hej - odpowiedziała.
-Ja w sprawie ogłoszenia.. - zaczęłam, ale nie dała mi skończyć.
-No nareszcie! - Wykrzyknęła z entuzjazmem. - Myślałam, że nikt się nie zgłosi. I wiesz co? - popatrzyłam na nią pytająco. - Przyjmę Cię bez zbędnych pytań, bo wydajesz się sympatyczna - zaśmiała się.
     Uśmiechnęłam się z ulgą. Weszłam do mieszkania, dziewczyna mnie po nim oprowadziła. Wyszło na to, że jest w moim wieku i również z pochodzi z Polski!Dziewczyna pomogła mi się rozpakować. Opowiedziałam jej całą historię mojego życia przed i po przyjeździe do Londynu.
-Ale z niego dupek! - warknęła, gdy powiedziałam jej o Zayn'ie
-Tyle, że ja nadal go kocham - zaczęłam łkać.
-Nie płacz, nie ma sensu. Jak nie ten to następny. Zobaczysz ułoży się - powiedziała, przytulając mnie.
-Jasne dzięki Miśka - powiedziałam. - Rozpakowujmy się dalej - westchnęłam.
     Dziewczyna zaczęła ochoczo wyjmować moje rzeczy z walizki i wieszać je na wieszaki.
-Ej, ale będę mogła pożyczać coś od Ciebie? - zapytała, robiąc maślane oczka.
-Jasne - uśmiechnęłam się.
-Ty ode mnie też! - krzyknęła i rzuciła mi się na szyję. - Ja jutro idę do pracy, no więc zostaniesz sama
-Ja też idę do pracy, tutaj do osiedlowego baru - westchnęłam po raz kolejny.
-Ja też tam pracuję - znów się na mnie rzuciła.
     Zaczęłyśmy rozmawiać, gdy dostałam sms'a od Angeliki, że przeprowadza się do Niemiec z rodzicami. Wmurowało mnie. Napisałam, żeby się mną nie przejmowała, że sobie poradzę. Powiedziałam to wszystko Skar i coś mi się nagle przypomniało.
-Jezu! - pobiegłam szybko do torby i zaczęłam ja całą przeszukiwać.
-Co się stało? - za mną wpadła przerażona blondynka.
-Myślałam, że nie wzięłam zdjęcia z moim przyjacielem - powiedziałam. - Jednak jest.
-Pokaż - nakazała.
     Podałam jej zdjęcie na którym byłam ja z Niall'em wcinający ogromną pizzę. Dziewczyna się zaśmiała.
-Ale ten blondynek jest słoodki - powiedziała.
-Mogę Cię z nim poznać - powiedziałam.
-Na prawdę? - oczy jej się zaświeciły.
-Nie ma pro.. O o wilku mowa - spojrzałam na dzwoniący telefon.
-Odbierz - poprosiła.
Westchnęłam głośno i nacisnęłam zieloną słuchawkę.
-Olka! Boże gdzie Ty się podziewasz?! Martwimy się o ciebie, Zayn'a jeszcze nie ma. Co Ci zrobił ten gnojek?! Zajebie go!
-Niallerku spokojnie. Nic mi nie jest. Nie martwcie się o mnie. Proszę.
-Jak mamy się o Ciebie nie martwić, przecież Cię kochamy. Mogę Cię chociaż spotkać?
-Okej. Pasuję Ci dzisiaj za pół godziny tam gdzie my zwykle się spotykamy? Tylko przyjdź sam. A ja biorę ze sobą koleżanką, może Ci się spoodbać.
-Jasne, że będę. Jeżeli chcesz to przyjdę sam. Jeżeli to blondynka i ma niebieski oczy to już ją kocham - zaśmiał się widocznie spokojniejszy.
-
No to pa!
-Do zobaczenia ! 
      Stałam chwile i spoglądałam w telefon. W co ja się wpakowałam? 
-Miśka przebieraj się! Chyba, że idziesz tak - wzruszyłam ramionami.
-A gdzie idziemy?
-Poznasz Niall'a. Chciał się ze mną spotkać i pogadać. 
-Tak szybko?! Dobra lecę się przebrać.
     Jaka wariatka zaśmiałam się pod nosem. Ja też się przebrałam. Wybrałam : toto i to. Obejrzałam się w lustrze, wyglądało całkiem nieźle. Czekałam tylko na Miśkę. Po chwili przyszłą i ona. Też wyglądała fajnie. Ubrała toto i to. Spojrzałyśmy na siebie i gruchnęłyśmy śmiechem. Obie wyglądałyśmy tak samo, tylko zestawy miały inne kolory. 
     Wyszłyśmy z domu i gdy dochodziłyśmy do miejsca spotkania już z daleka widziałam nerwowo kręcącego się blondyna. Uśmiechnęłam się. Jednak po policzkach pociekły mi łzy na wspomnienie chłopaków, a zwłaszcza Zayn'a. Pomachałam chłopakowi z oddali, a on rzucił się biegiem w naszą stronę. Podbiegł do nas, mocno mnie ścisnął, podniósł i zakręcił wokół.
-Niall, nic mi nie jest - powiedziałam śmiejąc się i płacząc.
-Obiecałaś, obiecałaś .. i co? - załkał.
-Ej, ej.. ale proszę Cię nie płacz, tylko nie płacz - podniosłam jego podbródek i popatrzyłam w jego załzawione oczy. - Nic mi nie jest mały. Trzymam się Ty też musisz - mocno go do siebie przytuliłam.
-Niall - chłopak się ode mnie odsunął, ale nie puścił. - To jest Michalina, Miśka to Niall.
-Cześć - chłopak mocno przytulił zdziwioną dziewczynę i zaczął łkać jej w ramię. 
     Pogłaskałam go delikatnie po głowie i powiedziałam, że muszę już iść. Blondyn natychmiast się na mnie rzucił.
-Proszę.. Nie.. Nie.. Zosta.. Awiaj.. Mnie - płakał mocno przyciskając twarz do moich włosów.
-To ja mam plan - powiedziała Skar.
-Jaki? - zapytałam tuląc mocno chłopaka.
-Ja niestety muszę już iść, bo mam spotkanie z szefem. Ty idź z Niall'em do ich domu, pogadaj z chłopakami. Dam Ci klucz i wrócisz, ok? - zapytała.
-No dobra, jesteś wielka - wyrwałam się z objęć blondyna i przytuliłam Michalinę. 
-To ja idę, pa! - pomachała nam.
-No chodź Horan. Zobaczę się z chłopakami - pogłaskałam nadal płaczącego chłopaka po głowie.
-I już z nami zostaniesz, prawda? - pociągnął nosem.
-Niestety, ale nie.. Niall. Mieszkam z Miśką - powiedziałam i spuściłam głowę - Może kiedyś - uśmiechnęłam się słabo.
     W lekko podłych nastrojach ruszyliśmy do domu chłopaków. Cicho otworzyliśmy drzwi i bezszelestnie weszliśmy do salonu. To co zobaczyłam było straszne. Harry ciągał się za włosy i rzewnie płakał, Liam patrzył się tępo w podłogę i uderzał raz po raz głową w stolik. Louis natomiast zwinął się w kulkę na sofie i łkał. Odchrząknęłam, a wszystkie spojrzenia skierowały się na mnie. 
-Olka! - krzyknęli jednocześnie rzucając się na mnie.
-Obiecałaś, ze nas nie zostawisz, a Ty co?! - warknął Harry tuląc mnie.
-Tego wymagała sytuacja. Przyszłam, żeby.. Pożegnać się osobiście -powiedziałam.
     Zanim którykolwiek zdążył coś powiedzieć, przytuliłam mocno wszystkich czterech i wybiegłam z płaczem z domu. Jednak nie było mi dane dojść spokojnie do mojego bieżącego domu. Ba! Nawet na chodnik dobrze nie wyszłam, a już na kogoś wpadłam. Był to.. Nie tylko nie on.. tylko nie teraz.. Zayn!
-Ola poczekaj - złapał mnie za nadgarstek.
     Szybko wyrwałam rękę, ominęłam chłopaka i pobiegłam do mieszkania, gdzie czekała już na mnie Skar. Powiedziałam jej jak postąpiłam i dziewczyna pocieszała mnie, ze tak widocznie musiało być.
-Wiesz co? Nie chce mi się żyć - powiedziałam jej i wtuliłam się w nią.
-Idź się prześpij, bo jutro do pracy.
     Za radą koleżanki poszłam do swojego pokoju i nawet się nie przebierając rzuciłam się na poduszki.


Uff.. NOm to jest nowy :D
Sorki, że długo nie pisałam, ale maksymalnie korzystam z wakacji.
Ten, nawet mi się podoba :D
2 kom = nowy rozdział :]
Pa !

Zajrzyjcie ! Gorąco zachęcam WOW!

poniedziałek, 13 sierpnia 2012

Rozdział 16

     Ja obudziłam się jako pierwsza. Leżałam na puchatym dywanie w stroju wielkiego buldoga. Już samo to mogło wywołać śmiech, jednak na mnie leżała wielka marchew, obok łyżka, na łyżce kot, a obok nich leżało lustro, a na moim Zayn'ie leżała koniczynka. Gustowna kanapeczka nie sądzicie?
- Marchew, wstawaj, bo mi płuca gnieciesz - powiedziałam próbując się podnieść, ale nie wychodziło. - Louis, no! - wrzasnęłam.

     Wtedy Pan Tomilson się ocknął. 
- Co, co jest? - zapytał zdezorientowany.
- Leżysz na mnie Lou! - warknęłam.
- Przepraszam - wymamrotał jakby był pijany i leniwie wstał. - Budzimy resztę ferajny? - zapytał złośliwie.
- Jasne, tylko podnieś buldoga - zaśmiałam się.
     Louis wyciągnął do mnie dłoń, którą chwyciłam i z jego pomocą się podniosłam. Skierowaliśmy się do kuchni i zalaliśmy dwa pięciolitrowe wiadra lodowatą wodą z kranu i wróciliśmy do salonu. 
- Ty budzisz Liam'a i Harry'ego, a ja Malik'a i naszego słodkiego Irlandczyka - zaśmiał się.
- Dobra, stoi - przybiłam mu piątkę i obeszłam dywan na około.
     Akurat w takiej kombinacji to Styles i Horan mieli bardziej przerąbane, ale tym z dołu tez się oberwało.
- Aaaaaa ! Czy Cię do końca pojebało! - Warknął Zayn.
- Mnie, skądże! - podniósł ręce ku górze. 
- Masz w ryja Tomilson! - wydarł się mój chłopak i mało nie rzucił się na biednego marchewkowicza. 
- Malik, spokojnie - powiedział ociekający wodą i zabijający mnie wzrokiem Liam. - Mi też się dostało
- Tobie akurat mniej - zdenerwował się Hazza.
- Oj tam, przeżywacie - machnął ręką Niall, strząsając wodę ze swoich blond czupryny.
- Widzicie Nialler się nie przejmuje - poczochrałam jego włosy, a potem wytarłam mokrą rękę w strój Tomilson'a.
- Czy Niall się czymkolwiek przejmuje?! - zbulwersował się Malik.
- Jest coś do jedzenia? 
- Masz odpowiedź, skarbie - zaśmiałam się. - Nie wiem jak wy, ale ja idę się przebrać - pomachałam im. 
      Po woli szłam w stronę swojego pokoju, słysząc jeszcze dobiegającą z dołu kłótnie. Nareszcie sama. Przebiegło przez moją głowę. Nie żebym nie lubiła spędzać czasu z chłopakami, ale czasami potrzebuję chwili spokoju, samotności. Głośno westchnęłam i weszłam do swojego pokoju.
     Gdy tylko przekroczyłam próg zrzuciłam z siebie strój psa i w taki sposób zostałam w samej czarnej bieliźnie. Podeszłam do szafy i zaczęłam wygrzebywać z niej jakieś ciuchy. Dzisiaj postawiłam na coś bardziej dziewczęcego. Wyjęłam z szafy pomarańczową sukienkę do połowy uda i miętowy krótki żakiecik. Do tego z półki niżej buty na koturnie pod kolor żakietu. Wzięłam wszystko w rękę i skierowałam się w stronę łazienki.
- Dla mnie możesz zostać tak jak jesteś - usłyszałam.
- Tak, tak. Jednak wolę się ubrać - uśmiechnęłam się do Zayn'a.
- O , ale dlaczego kochanie? - wszedł w głąb pokoju i zamknął za sobą drzwi. 
- Bo nie chcę przed Tobą i innymi łazić pół nago - powiedziałam.
- Przy mnie najlepiej jakbyś była naga - przytulił mnie od tyłu i wyszeptał do ucha.
Przeszły mnie dreszcze. Wtuliłam się w jego tors i pozwoliłam, aby rękami gładził mój brzuch i całował ramiona.
- Zayn - wyszeptałam, a chłopak odwrócił się w moją stronę.
- Co jest? - zapytał troskliwie.
- Ja wiem, że Ty może.. chcesz czegoś.. więcej, ale ja.. - opuściłam głowę, nie chciałam, a raczej nie potrafiłam patrzeć mu teraz w oczy.
- Kochanie - Malik podniósł moją twarz tak abym patrzyła na niego.  - Spokojnie, nie masz się czego wstydzić - uśmiechnął się.
- Ale..
- Cii.. - pocałował mnie - Poczekam, skarbie. Nie chcę robić nic wbrew Twojej woli - upewnił mnie. 
- Dziękuje - powiedziałam zawstydzona.
      Chłopak jeszcze raz mnie pocałował i chciał odejść. Wzięłam głęboki oddech i złapałam go za rękę.
- Zayn! - Chłopak spojrzał na mnie troskliwymi oczami - Kocham Cię - powiedziałam.
- Kocham Cię więcej niż Godzillę. Więcej niż Spider-Mana. Więcej niż Hulka. Więcej niż nieskończoność szkrabie  - ucałował mnie w czoło.
     Z oczu poleciały mi łzy, mimo że to wyznanie było cholernie dziecinne, to nikt nigdy nie powiedział mi czegoś tak miłego. 
     Otarłam słoną ciecz i poszłam się w końcu ubrać. Wyszłam z łazienki po pół godzinie. Od razu skierowałam się na dół.
- Już poprzebierani? - zapytałam wchodząc do salonu i siadając między Zayn'em a Harry'm. 
- Nom - wykrztusił Niall jedzą popcorn.
  

Heejka wam ! 
Tak jak obiecałam, rozdział wcześniej :D
Mam nadzieję, że się spodoba.
Wykrzesałam resztki weny o tej porze ^^
Zmieniłam postać Aleksandry  w bohaterach.
Zobaczcie i powiedzcie czy ta lepsza, czy może ta poprzednia.
Może jeszcze ktoś podpowie mi jakiś fajny pomysł na następny rozdział ? 
Jeżeli ktoś na coś wpadł, proszę pisać na telefon lub w komentarzach xD 
No to do następnej ♥♥

PS : Numer tel 660-231-971 

czwartek, 9 sierpnia 2012

Rozdział 15

     -Niall, jak mogłeś? - zapytał Zayn, patrząc na niego spod byka.
-Ale, bo ja myślałem, że to dla mnie! Te serduszka wyglądały tak apetycznie - oblizał z ust resztki syropu.
Wybuchnęłam dzikim śmiechem. Ej, ten nasz kochany żarłoczek. On się chyba nigdy nie zmieni.
-Z czego się śmiejecie? - zapytał Louis wpadając do kuchni.
-Nie twój interes - wytknęłam mu język.
-O nieee.. - powiedział chłopak i zatarł ręce, a ja schowałam się za Zayn'a.
-Zayn odsuń się - powiedział Tommo.
-Nie - zaśmiał się Mulat.
-To i Ty oberwiesz - wzruszył ramionami.
-Od Cb? Hahahaha - zaśmiał się kpiąco.
-Jeszcze zobaczysz - rzucił Lou.
-To chodź!
    I zaczęło się, chłopaki popychali się, tarzali po podłodze i psuli swoje fryzury. Po chwili jednak ogarnęli się i wstali z ziemi. 
-Mam pomysł - wrzasnął Louis wybiegając z kuchni.
-Co to było? - zapytałam z dziwną miną.
-Mnie się pytasz?! Nie mam zielonego pojęcia - powiedział Niall.
      Po chwili mieliśmy odpowiedź. Tomilson wpadł do kuchni ubrany w wielką marchew z dwoma dziwnymi mieczami, które były z jakieś waty czy czegoś podobnego. 
     zaczęłam się śmiać. Jeden miecz powędrował do Zayn'a, a drugi trzymał Pan Marchew.
-Ale.. Louis.. - próbowałam opanować śmiech. - Bo co Ci te przebranie Marchwi? - wybuchłam jeszcze większym śmiechem.
-Żeby rozproszyć przeciwnika - powiedział poważnie. 
Ja z Niall'em tarzaliśmy się po podłodze. Malik próbował zachować powagę, ale marnie mu to szło. Sam mało nie leżał na podłodze, a w tym czasie Lou dźgał go tym czymś. Takiego ubawu to ja jeszcze nigdy nie miałam.
-Uff.. Dobra już Marchew ogar - powiedziałam do Louis'a.
-Co poddajecie się? - zapytał.
-Raczej tak. Ja dłużej nie wyrobie podtrzymując śmiech - wydusił Zee.
-Ha! Wiedziałem, że nie dasz rady! - zaczął biegać po całym mieszkaniu w tym dziwnym stroju.
-A ten co? - zapytał Loczek wchodząc do domu i prawie wpadając na marchewkowicza.
-Szczerze to nie mam pojęcia - Malik dosłownie tarzał się po podłodze. 
-Czeeekaj - powiedział Styles. - Zayn, my przecież tez mamy takie stroje!! - krzyczał. - Oczywiście nie marchwi - wyjaśnił mi.
-W takim razie, Ty Harry leć ściągnij Liam'a, a ja z Niall'em idziemy się przebrać - mrugnął do mnie.
-Zaraz będę - pocałował mnie.
-Okeeej - byłam trochę zdziwiona takim obrotem sprawy.
-Nialler pamiętasz gdzie masz strój? - usłyszałam na schodach.
-Tak! - odkrzyknął ochoczo blondyn.
    Po chwili do kuchni wpadł zdziwiony Liam.
-Co jest? - spojrzał.
-Louis zaczął zapieprzać w przebraniu marchwi i okazało się, ze każdy z was ma swój i ściągnęli Cię po to, żeby się zaprezentować, czy coś - wyjaśniłam zajadając jabłko. 
-Dobra czaję - uśmiechnął się. - Będziemy za pięć minut, no góra dziesięć. 
     Usiadłam na sofie w salonie i czekałam na tych pięciu debili. 
-Idziemy! - usłyszałam. 
     Odwróciłam się w stronę schodów. Zatkało mnie. No po prostu myślałam, że nie wytrzymam. Jako pierwszy pojawił się Liam w stroju łyżki(?), zareagowałam głośnym śmiechem. Kolejno zszedł kot Harry. Kolejna salwa śmiechu. Potem pan marchewa, mimo że go widziałam to i tak się śmiałam.Potem zszedł Zayn jako lustro, nie zdziwiło mnie to, ale wywołało głośny śmiech. Na końcu pojawił się Niall koniczynka. Śmiałam się do rozpuku.  Po chwili przypomniałam sobie, że i ja posiadam taki strój. Uspokoiłam się trochę i wzięłam głęboki wdech. 
-Chłopaki - zaczęłam i wszystkie twarze skierowały się w moją stronę. - ja też mam taki dziwny strój - powiedziałam.
-To na co czekasz?! Już się przebrać - krzyknął Niall.
-Tylko Hazza nie przestrasz się - poklepałam go po ramieniu.
Wszyscy popatrzyli się dziwnie, ale po chwili wzruszyli ramionami.
-Dlaczego miałbym się przestraszyć? - zapytał Loczek.
-A to dlatego - powiedziałam i zeszłam w stroju buldoga. 
Wszyscy zaczęli się śmiać, a ja goniłam nasze Hazziątko w tym dziwnym stroju.
-Idziemy na miasto! - wrzasnęła łyżka.
-Ale, że tak?! - nie wierzyłam.
-Nom jasne - przytuliło mnie lusterko.
     No i wyszło na chłopaków. Spacerowaliśmy po ulicach Londynu przebrani w głupkowate stroje. Każde dziecko chciało mieć z nami zdjęcie. Mało kto rozpoznał w chłopakach sławny boysband One Direction, więc nie napadały nas fanki. Było bardzo zabawnie. Jednak najfajniej wyglądało gdy Harry niósł mnie na barana. Wielki kot, niosący równie wielkiego buldoga. Chłopaki nie wyrabiali i siadali na chodniku. Było jeszcze parę takich par. Łyżka niosła lusterko, czyli Liam Zayn'a. Natomiast marchew niosła koniczynę, czyli Lou Niall'a. Było parę zmian w związku z czym byłam noszona, przez kota, marchew, łyżkę, koniczynę, a teraz niesie mnie lustro. 
     - Idziemy coś zjeść? - zapytał nasz głodomór.
-Chętnie - powiedziałam.
-Chodźcie do MSC. 
     Tak jak pomyśleliśmy tak też zrobiliśmy. Po zjedzeniu i wypiciu szejków wróciliśmy padnięci do domu. Nie mając nawet siły się przebierać padliśmy na dywanie w salonie i zasnęliśmy...

To znów ja ! Pamiętacie mnie ?! :P
15 :D A w zakładce MY LIFE pojawił się 1 rozdział.

Zachęcam do czytania i komentowania :D
Do następnej notki :* (pojawi się szybciej, mam nadzieję)  

♥♥♥

poniedziałek, 30 lipca 2012

KOCHANI JEST SPRAWA !

ZAWIESZAM !

Na pewno chcielibyście wiedzieć dlaczego. Już wam mówię xd
  •  1 primo : Nie mam pojęcia czy ktoś to w ogóle czyta,
  •  2 primo : Chwilowy brak weny,
  •  3 (i ostatnie) primo : Przez najbliższe trzy dni i tak bym nic nie napisała, ponieważ trzęsę się z bólu. A dlaczego?! A to za to podziękujcie mojemu koledze. Chciałam się z nim po przedrzeźniać, a ten cwel walił mnie z całej siły -,- z tego powodu boli mnie kark, piszczel, skroń, a do tego zostałam podduszona ! 
 Bardzo, ale to bardzo was przepraszam. Mam nadzieję, że postaracie się zrozumieć ! 

PS Zawieszam na około tydzień. Kocham was ! ♥♥ (jeżeli ktoś to czyta xd)

środa, 25 lipca 2012

Rozdział 14

     Obudziłam się koło dwunastej. Eh, ah i oh! Kurwa nie wyspałam się. Przeciągnęłam się leniwie i zgramoliłam z łóżka. Ej! Wróć! O ile mi się dobrze zdaje to wczoraj zasypiałam koło Mulata, zwanego Zayn Malik. A gdzie on teraz jest, to nie mam poję.. A już mam odpowiedź.Właśnie z mojej łazienki wyszedł pół nagi Zayn. 
-Cześć - podszedł i chciał mnie pocałować.
Jednak ja podobnie jak wczoraj odsunęłam go.
-Co?! Znowu?! - Zawył żałośnie.
-Tak, skarbie znowu - uśmiechnęłam się.
-Dlaczego? - próbował udawać zranionego, ale uśmiechnął się na moje słowa.
-Bo jesteś mokry! - zarzuciłam mu.
-Oj tam - chciał mnie przytulić, ale ja szybko zabrałam ubrania i uciekłam do łazienki. - Dostanie Ci się za to, KOCHANIE - usłyszeć można było wyraźny nacisk na ostatnie słowo.
-Tak, tak - zironizowałam.
     Wyszłam z łazienki dopiero po godzinie prysznicu. Byłam ubrana w miętowe rurki, białą bluzkę w flaga UK i białe converse. zeszłam na dół, aby zrobić sobie śniadanio - obiad. Bo inaczej się tego nie da nazwać. Jednak czekała ją miła niespodzianka. Na stole stał talerz naleśników, wykrojonych w serca i polanych sosem klonowym.
-Zayn! - krzyknęłam.
-W kuchni jestem - odparł głos.
Weszła do kuchni i zobaczyłam okropny bałagan, wszędzie było na rozwalane przeróżnych rzeczy. Tutaj jajka, tam mąką, tam trochę syropu, był nawet sok pomarańczowy. A w środku tego stał Malik, który o dziwo był czyściutki.
     Chłopak myślał,że mnie tym zdenerwuje, jednak t mu nie wyszło. Zaśmiałam się i podeszłam do niego. Zarzuciłam mu ręce na kark i pocałowałam namiętnie. Na początku Zayn był zdezorientowany, ale już po chwili jego ręce powędrowały na moją talię i Mulat przyciągnął mnie jeszcze bardziej do siebie, pogłębiając pocałunek. Po chwili musieliśmy oderwać się od siebie, aby zaczerpnąć powietrza.
-Za co to? - zapytał chłopak oblizując usta.
-Za to, że się starasz i za to że jesteś - wtuliłam się w niego, aby nie zauważył moich rumieńców.
-Będę z Tobą zawsze i wszędzie. Do końca świata i dwa dni dłużej - powiedział całując mnie w czoło. - Kocham Cię - wyszeptał mi do ucha.
-Ja Ciebie też - pocałowałam go w policzek.
-Uuuuuu - w drzwiach do kuchni rozległo się klaskanie.
     Oczywiście stali tam chłopcy. Najgłośniej klaskach Niall. Który już zdążył zjeść moje naleśniki, bo był cały w syropie. Zaśmiałam się.
-Z czego się śmiejesz? - zapytał Zayn.
-Niall zjadł moje naleśniki - zarechotałam i spojrzałam na blondyna.
-Skąd wiesz ? - zapytał niewinnie.
-Bo jesteś cały umazany syropem - zaśmiałam się.




Heeeejka ! Sorki, że taki krótki :D Brak weny ;p
Zapraszam do zakładki MY LIFE ! Tam powstaje moje nowe opowiadanie ! Mimo, że nie One Direction. Mam nadzieję, że ktos bd je czytał i komentował :D 

Dziękuje wam, ze ze mną jesteście ! Pa ♥♥

sobota, 14 lipca 2012

Rozdział 13

     Nareszcie w domu! Pomyślałam, rzucając się na kanapę w salonie.
-Gdzie chłopaki? - zapytałam Zayn'a.
-Chyba poszli na zakupy, bo lodówka pusta, no więc wiesz - powiedział.
-Tak, Niall - zaśmiałam się.
-No właśnie. Dla nas lepiej, że ich nie ma - ustał nade mną.
-A to dlaczego? - zagryzłam wargę.
-Bo jesteśmy sami - przeciągał każdy wyraz.
     Chłopak zaczął się przybliżać, ale położyłam dłoń na jego klatce piersiowej i delikatnie odepchnęłam. Popatrzył na mnie tymi swoimi czekoladowymi oczami z wyrazem zdziwienia w źrenicach.
-Zmęczona jestem - powiedziałam.
-No wiesz co?! - oburzył się.
Zaśmiałam się i wymknęłam się pod jego ramieniem i chciałam iść do kuchni, ale nie zrobiłam nawet dwóch kroków. Chłopak wziął mnie na ręce i przerzucił sobie przez ramię. Na nic zdały się moje krzyki, protesty i uderzenia pięści w jego plecy. 
-Gdzie panienkę odstawić? - ustał na środku korytarza.
-Najlepiej na nogi - mruknęłam sarkastycznie. 
-Powtórzy panienka, bo nie dosłyszałem - odetchnęłam, bo za ten sarkazm by mi się dostało.
-Do kuchni - powiedziałam już głośniej.
-Nie ma jedzenia - rzucił Zee idąc do wskazanego miejsca.
-Może jakieś płatki się znajdą - westchnęłam.
     Malik odstawił mnie dopiero na kuchenne panele. Zaczęłam przeszukiwać szafki w poszukiwaniu płatków, budyniu, galaretki, czegokolwiek. Jednak na moje nieszczęście znalazłam tylko jedno jabłko. Za to Czarny bawił się świetnie, bo stał obok mnie i nabijał się ze mnie, że nic nie znalazłam. 
-I czego suszysz zęby? - zapytałam trochę zdenerwowana.
-Bo lubię mieć suche zęby - wymruczał mi do ucha, przytulając się do mnie od tyłu.
-Dobrze wiedzieć - zaśmiałam się.
     Chłopak szybko mnie odwrócił, tak że opierałam się plecami o blat kuchenny i patrzyłam mu w oczy. Malik uśmiechnął się niewinnie i zaczął się do mnie zbliżać, ale zatrzymał twarz parę milimetrów przed moją. Droczył się ze mną, cwaniaczek.
-No pocałuj ją wreszcie!! - krzyknął ktoś zza okna.
Odruchowo spojrzeliśmy w tamtą stronę. Za szybą stało 4/5 1D i nas obserwowało. 
-A wy co?! Kino kurwa?! - Zayn podszedł do okna i zasłonił roletę.
-Ejj.. No daj popatrzeć - rozległo się narzekanie czwórki chłopaków.
-Spadówa - krzyknęłam.
     Po chwili byłam już w poprzedniej pozycji, ale tym razem Zee pocałował mnie od razu i nikt nam nie przeszkodził. Zatopiłam swoje palce w czarnych włosach chłopaka i delikatnie gładziłam jego skórę, co wywołało pomruk zadowolenia mojego partnera. 
-No nareszcie! - wrzasnął, rozpoznając po głosie, Louis.
-Ileż można?! - zawył Niall - Zayn gadał nam o Tobie dwadzieścia cztery godziny na dobę. Większości rzeczy nie wiedzieliśmy. Nawijał jak opętany. A gdy miał do Ciebie iść... - nie zdążył dokończyć.
-Dość! - warknął wspomniany chłopak.
-Ale ja chętnie posłucham - powiedziałam unosząc dłoń ku górze.
-Ty, to idź się rozpakuj - powiedział i delikatnie wypchnął mnie z pomieszczenia. - Pożałujesz tego - usłyszałam słowa, jak mniemam, skierowane do biednego Horan'a.
-Zayn, nie terroryzuj Nialler'a! - krzyknęłam z salonu. - A i jeszcze głodna jestem - dorzuciłam po chwili namysłu.
-Zaraz coś wykombinuję! - odkrzyknął mi Liam.
-A ty, Tomilson gdzie podziałeś Amandę? - zapytałam wchodząc do pomieszczenia. 
-Ma być dzisiaj na kolacji - wyszczerzył się.
-O to fajnie! - klasnęłam w dłonie.
     Popatrzyłam po kuchni. Liam już krzątał się przy garnkach, Louis stał oparty o framugę drzwi, obok mnie, Harry wkurzał Liam'a (jak zwykle, gdy ten coś robił), Zayn patrzył karcącym wzrokiem na blondyna, a Niall siedział przy stole ze spuszczoną głową. 
     Nie mogłam patrzyć na niego w takim stanie. Może zabrzmieć to trochę głupio, ale lubię go takiego wesołego i ciągle głodnego. Widok Horan'a gdy je jest wręcz słodki. Podeszłam do niebieskookiego i pogłaskałam go po głowie, a potem zmusiłam do wstania i mocno przytuliłam.
-Nie martw się, przejdzie mu - wyszeptałam chłopakowi na ucho.
Niall uśmiechnął się i pocałował mnie w policzek. Takiego go lubię. nie zdążyłam się obejrzeć, a już wygrzebywał coś z lodówki. Ja w tym czasie podeszłam do Zayn'a.
-Przeproś go, proszę Cię - powiedziałam siadając na krześle obok. - Przecież on nic takiego nie zrobił, a na niego krzyknąłeś, znasz go dłużej ode mnie i wiesz, że jest delikatny i wrażliwy - prawie to wyszeptałam, tak aby reszta nie dosłyszała.
-No dobrze - powiedział, głaskając moją dłoń.
     Wstał od stołu, podszedł do blondynka i go przytulił. ,,Przepraszam''. Usłyszałam. Niall od razu poweselał i powiedział, że nic się nie stało, ale nie lubi jak Zayn na niego krzyczy. Chłopak obiecał mu, że postara się więcej na niego nie krzyczeć.
-Lepiej? - zapytał, gdy znów usiadł obok mnie.
-Spójrz teraz na niego - powiedziałam. - O wiele lepiej. Mimo, że on nie jest najmłodszy to jest najsłodszy. 
-Ej.. Słyszałem - powiedział dotknięty Hazza.
-No sorki, Harry, ale taka prawda. Niall jest od Ciebie słodszy - wzruszyłam ramionami.
-Uraziłaś mnie - powiedział robiąc oczka kota ze Shrek'a i przytulając się do Lou.
-No Haz nie żebym i ja był przeciw Tobie, ale Olka ma rację - powiedział Liam.
-Nie znam was - oburzył się. - A ty Louis, jak sądzisz? - zapytał zadzierając głowę do góry.
-Jestem z Olką i Liam'em - westchnął. 
-Zayn? - zapytał błagalnie.
-Podzielam ich zdanie - zarechotał Zee.
-Niall - Loczek udawał płacz.
-Dziękuję, tak owszem ja jestem najsłodszy - wypiął język Styles'owi.
-Wszyscy przeciw mnie - wybiegł z kuchni.
-Ja pójdę - westchnął Lou.
-Kochanie!! - rozległy się wrzaski.
-Co za matoły - westchnęłam.
-Sama się w to wpakowałaś - przypomniał mi Horan, zajadając banana.
-No właśnie - znów westchnęłam - Teraz się zastanawiam czy oby nie wypisać się z tego wariatkowa - powiedziałam poważnie.
     Obecna w pomieszczeniu trójka popatrzyła na mnie z przerażeniem w oczach. Jeszcze trochę potrzymam ich w tej atmosferze. Przeleciało mi przez myśli. Chłopaki wpatrywali się we mnie z wielkimi oczami i nie wiedzieli co powiedzieć.  Nagle parsknęłam śmiechem.
-Fajne miny - mało brakowało, a spadłabym z krzesła. - Żartuję chłopcy, przecież nie mogłabym was zostawić. Zbyt się do was przywiązałam - otarłam łzy.
-Jeszcze raz taka akcja, a zejdę na zawał - powiedział nadal przerażony Horan.
-Już spokojnie. Obiecuję, że nigdy was nie zostawię - przytuliłam wszystkich trzech.
-Ale na pewno? - zapytał blondyn.
-Tak, Nialler'ku, tak - pogłaskałam go po głowie.
-Lubie jak tak do mnie mówisz - uśmiechnął się.
     Spędziliśmy bardzo miły wieczór w siódemkę. jakby ktoś nie wiedział to byłam tam ja, Amanda i chłopaki. Wszyscy rozmawiali, śmieli się, żartowali i wygłupiali. Na koniec trochę potańczyliśmy i pośpiewaliśmy. Koło pierwszej w nocy Lou, odwiózł Amandę do domu. My zaś położyliśmy się spać. Myślałam, że będę spać sama, ale wyszło na to, ze do mojego łóżka wpakował się Zayn. Rozmawialiśmy jeszcze trochę, czego skutkiem zasnęłam o szóstej nad ranem. 






CZEŚĆ !! 
To jest taki mój pożegnalny post.
Nie nie usuwam bloga, ani nie przestaje go pisać.
Po prostu jutro wyjeżdżam i zawieszam do 23 lipca.
Wtedy wracam. 
Więc 23 lub 24 pojawi się następny rozdział.
Pa :* Do zobaczenia !
Miłego czytania xoxoxoxoxoxoxo

niedziela, 8 lipca 2012

Rozdział 12

     Rano zawitała do mnie oczywiście Amanda.
-Patrzę, wczoraj się działo - zaśmiała się.
-Spadaj - wytknęłam jej język.
-Ehh.. No dobra - uśmiechnęła się. - To co dzisiaj po południu wychodzisz - powiedziała, a jej entuzjazm trochę opadł.
-No fakt, faktem, ale przecież możesz mnie odwiedzać! - rzuciłam błyskotliwą myślą.
-Jakoś tak głupio, bo ty mieszkasz z chłopakami - podrapała się po głowie.
-No i co z tego?! Nasz Louis chyba się w Tobie zauroczył - zarechotałam, za co dostałam w łeb.
-Ten pasiasty mówisz? - zapytała unosząc brew. - Całkiem ładny jest - powiedziała.
     W tym momencie do pomieszczenia wpadł rozradowany Niall.
-Wiedziałem! - wykrzyknął. - Lecę mu powiedzieć, że też go kochasz! - I tyle go widziałam.
     Moja koleżanka stała na środku sali i wpatrywała się w drzwi jak idiotka. Jej mina mówiła sama za siebie.
-Że co to było? - zapytała w końcu.
-Mnie się pytasz? A bo ja wiem - wzruszyłam ramionami.
     Po chwili obie uświadomiłyśmy sobie komizm tej sytuacji. Popatrzyłyśmy po sobie i wybuchnęłyśmy niepohamowanym śmiechem. Nasz ubaw trwał do tego momentu dopóki do sali nie wpadł następny członek grupy. Tym razem Louis.
-To ja porywam Twoją pielęgniarkę - zaśmiał się i puścił do mnie oczko. - A zresztą Ty zaraz będziesz miała lepszą opiekę - powiedział podejrzliwie.
-Czyli? - zapytałam rozbawiona.
-Zayn zaraz do Ciebie przyjdzie - pomachał mi i wyciągnął koleżankę z sali.
     Podniosłam się do pozycji siedzącej i pokręciłam głową z politowaniem. Z kim ja kurwa żyję?! Pomyślałam. Wstałam z łóżka i zaczęłam się pakować, bo była już dziesiąta, a o trzynastej miałam wyjść. Pobiegłam jeszcze do łazienki, spakować wszystko co wcześniej miałam. 
     Latałam jeszcze po sali, żeby sprawdzić czy na pewno wszystko zabrałam. Jakimś cudem, niczego nie zapomniałam. 
     Teraz czas się przebrać z szpitalnej piżamki, która swoją droga była całkiem wygodna. Podeszłam do szafy, a raczej do torby, która była słabo wyposażona. Wybrałam więc toto, a do tego takie buty.
To wszystko razem pewnie wyglądało tandetnie, ale jebać. 
     O trzynastej przyszedł po mnie Zayn. Ładnie się powitaliśmy i poszliśmy do domu.




Tak wiem długo nie pisałam, PRZEPRASZAM :)
Ten rozdział też zjebałam, tak tak, jeszcze raz PRZEPRASZAM :)
Następny będzie dłuższy. Obiecuję :D
Jeżeli ktoś jest strasznie ciekawy, dlaczego nie dodawałam postów, może napisać na gg : 40757563 :P
Do następnego <33